We Francji, Wielkiej Brytanii, USA i innych krajach egg hunting, polegający na wyszukiwaniu przez dzieci jajek ze słodyczami, od lat przybiera charakter imprez masowych, integrujących społeczności małych miasteczek.

Ponieważ co kraj, to obyczaj, jajka używane do egg huntingu w USA są spore, plastikowe, ze słodyczami w środku. W Anglii i we Francji zwykle są czekoladowe, z ciemnej lub białej czekolady, w kolorowym sreberku. A u nas? Jajka niespodzianki firmy Ferrero idealnie nadają się do wykorzystania na naszym gruncie. Są niewiele większe od zwyczajnych kurzych jajek, a mimo małych rozmiarów ukrywają atrakcyjną zawartość. Dodatkowo przyjemne doznania w ich przypadku wzbogaca smak pysznej czekolady.

REKLAMA

Wyprawa po złote jajo

Uciecha towarzysząca poszukiwaniu i znajdowaniu schowanych jajek znacznie przewyższa wysiłek włożony przez dorosłych lub starsze rodzeństwo w przygotowanie zabawy. Jajko niespodzianka to podstawa. Reszta, czyli wybór skrytki i sposób naprowadzania na nią, zależy od naszej inwencji. Można wprowadzić nastrój tajemnicy, mówiąc szeptem i dając dziecku dyskretne wskazówki wyrazem twarzy, a można postawić na żywioł, klaszcząc i głośno zachęcając je do dokładnych poszukiwań.

Na świecie, w miejscach, w których egg hunting nieodłącznie towarzyszy Wielkanocy, dzieci szukają ukrytych jajek nawet kilka razy dziennie. Bywa, że rano wyszukują jajka ukryte w domu lub w ogródku, a potem ruszają z rodzicami na wielkie łowy do miejskich parków. Egg hunting to nie tylko zabawa dla najmłodszych. Zawody polegające na szukaniu jajek schowanych np. na terenach leśnych to doskonała rozrywka także dla młodzieży i dorosłych.

Fot: Shutterstock / Materiały partnera

Szukanie haka na choinkę

Jeśli chodzi o większe, terenowe przedsięwzięcia poszukiwawcze, polecamy „wyprawę po złote jajo”: szukanie jajek niespodzianek z przygotowanymi wcześniej mapami skarbów. W zależności od liczby uczestników, będziemy potrzebować od sześciu do nawet 40 jajek. Aby wydatek nie obciążał jednej osoby, rodzice wszystkich dzieci zainteresowanych uczestnictwem w zabawie powinni dorzucić swoje trzy jajka do skarbca. Gwarancją udanej zabawy jest zrobienie szkicu terenu, na który wyruszą poszukiwacze. Trzeba zaznaczyć charakterystyczne punkty, takie jak drzewa, głazy, ławki, kosze na śmieci, krzewy itp. Szkice powielamy na kserokopiarce, drukujemy lub odrysowujemy. Następnie chowamy na obszarze odpowiadającym szkicowi (pod kamieniami, w kępach trawy, pod mchem, w naturalnych otworach lub nisko położonych dziuplach) dwa razy więcej jajek niż uczestników zabawy. Na każdym z planów (po dwa na uczestnika) zaznaczamy położenie innego jajka niespodzianki. Dzięki temu unikniemy sprzeczki lub walki o ten sam skarb.

Poza zwykłymi jajkami dodatkowo ukrywamy jajko skarb. Może nim być jajko niespodzianka owinięte w złotą lub srebrną folię, z dołączonym pudełkiem z upominkiem albo po prostu Kinder Niespodzianka Maxi. Mapy finałowe, na których zaznaczony jest skarb, lub (w przypadku starszych dzieci) kartki z opisem, jak do niego trafić (np. ile kroków od ławki, ile skoków od kamienia), wręczamy tylko tym spośród uczestników, którzy wrócili z „wyprawy” z dwoma znalezionymi jajkami. Wcale nie jest powiedziane, że skarb zdobędzie osoba, której najwcześniej uda się uporać z eliminacjami. Czasem sprytniejszy na finiszu okazuje się największy spóźnialski. Zabawie towarzyszą emocje i radosna rywalizacja, a mając pyszne czekoladowe jajka, gorycz przegranej łatwo osłodzić.

Fot: Istockphoto

Gry zręcznościowe

Podczas szukania jajek mogą wydarzyć się różne nieoczekiwane sytuacje. Jednym z przypadków, o których opowiadają Amerykanie, jest niezwykłe spotkanie sióstr, które straciły ze sobą kontakt na ponad trzydzieści lat. Starsza z nich, po wyjściu za mąż za mężczyznę związanego z armią, często zmieniała miejsce zamieszkania. Z biegiem czasu siostry niemal przestały się kontaktować, chociaż w młodości łączyła je bardzo silna więź. I oto pewnej Wielkanocy obie przyjechały do miasteczka w Kalifornii ze swoimi sześcioletnimi wnuczkami na organizowane z rozmachem miejscowe Easter Egg Hunt. Mogłyby nie zauważyć się w tłumie, ale traf chciał, że w trakcie zbierania jajek kontakt nawiązały sześciolatki. Dziewczynki tak się zagadały, że polowanie na jajka zeszło na dalszy plan. Z koszykami wypełnionymi tylko częściowo usiadły na trawniku. Kiedy obie babcie podeszły do nich, żeby przypomnieć o zawodach, spojrzały na siebie i zaniemówiły ze wzruszenia. Od dnia szczęśliwego polowania regularnie się ze sobą kontaktują. Nie jest to trudne, ponieważ, jak się okazało, mieszkają w niewielkiej odległości od siebie. Ich wnuczki studiują dzisiaj na tej samej wyższej uczelni, przyjaźnią się i wspierają.

Nie trzeba jednak niecodziennych zbiegów okoliczności, żeby polowanie na jajka zintegrowało rodzinę. Można skrzyknąć w święta bliższych i dalszych krewnych, a także znajomych z dziećmi, i zorganizować wspólne gry i zabawy związane z egg huntingiem, np. w ogrodzie. Zresztą nie musi to być teren jak dla trenującego długodystansowca, wystarczy niewielki skrawek trawy przed domem. Nawet na trawniku wielkości chodnika można przygotować świetną zabawę w szukanie jajek.

Fot: Istockphoto

Do gry ogrodowej potrzebne będą jajka niespodzianki (powinno ich być co najmniej trzy razy więcej niż grających) i 10 różnych lub takich samych doniczek, ewentualnie osłonek na doniczki. Na trawie, do góry dnem, ustawiamy doniczki – rzędem lub w różnych miejscach. Następnie jeden z uczestników wchodzi do domu lub odchodzi na bok z osobą, która pilnuje, żeby nie podglądał. Za każdym razem przed „występem” kolejnej osoby trzeba schować pod doniczkami dwa jajka niespodzianki. Zawodnicy kolejno mają szansę na znalezienie jajek przez trafne odkrycie dwóch doniczek. Mając pecha, można nie trafić na żadne, ale przy odrobinie szczęścia pod przynajmniej jedną z doniczek będzie jajko. Znalezione jajka poszukiwacze zabierają, żeby na koniec można było policzyć, kto był najlepszym łowcą. Każdy z uczestników powinien szukać tyle samo razy, np. po trzy czy cztery, w kolejności.

Innym pomysłem jest gra zręcznościowa polegająca na rzucaniu do umieszczonego w plastikowym kubku jajka niespodzianki woreczkiem wypełnionym grochem lub niewielką gumową piłką. Każdy z uczestników rzuca dwukrotnie, stojąc na linii w wyznaczonej odległości. Jeśli trafi i przewróci kubek z jajkiem, może je zabrać. Dodatkowo można wprowadzić zasadę, że po pierwszym trafieniu można rzucić nie tylko w ten sam kubek, ale i w doniczkę z trzema jajkami umieszczoną dalej, żeby trudniej było trafić. Jeśli piłka lub woreczek wpadną do kubka lub doniczki, ale ich nie przewrócą, rzut można powtarzać.

W pokoju schowaliśmy 7 jajek, znajdź je i kliknij w każde odnalezione jajko

Nowa świecka tradycja

W „polowaniu” na ukryte jajka ze słodkościami nie ma niczego, co przeciwstawiałoby się tradycji chrześcijańskiej. W przeciwieństwie do wielu tradycji wielkanocnych, które nadal kultywuje się w Polsce, szukanie ukrytych jajek nie ma rodowodu pogańskiego. Przeciwnie, zachodni teolodzy przez wieki wiązali ten stary obyczaj z poszukiwaniem grobu Jezusa z Nazaretu, a samo odkrycie jajka i związaną z tym radość interpretowali jako radość ze zmartwychwstania. Tymczasem choćby nasz śmigus-dyngus, zwyczaj polewania wodą, wywodzi się od znacznie starszego obyczaju smagania wierzbowymi witkami, co miało miejsce podczas pogańskiego święta powitania wiosny.

Wiele obyczajów wielkanocnych kultywowanych na naszych terenach przez wieki zdążyło zaniknąć, bądź zachowało się w szczątkowej formie. Należą do nich np.: toczenie poświęconych jaj po zaoranej ziemi, dotykanie nimi ludzi, drzew i zwierząt (dla zapewnienia zdrowia i płodności), podkładanie skorupek pod pierwszy snopek w stodole (dla odpędzenia myszy), mycie twarzy panien na wydaniu wodą, w której gotowano wielkanocne jaja (dla urody), wykupywanie się od dyngusa pisankami i jedzeniem, palenie na wzgórzach ognisk (w Wielkim Tygodniu), przy których miały się ogrzewać zabłąkane dusze. To tylko część zwyczajów, dawniej na naszym terenie powszechnych, dzisiaj już niemal zapomnianych. Jednak nikt nie wyobraża sobie Wielkanocy bez pisanek. Ten starożytny symbol odradzającego się życia jest nieodłączną częścią świąt. Kolorowanymi jajami obdarowywano się (by uczcić nadejście wiosny) już w starożytnej Grecji, Persji i Chinach. Najwięcej trudu w atrakcyjny wygląd pisanek wkłada się w Europie Środkowej: na Słowacji, w Polsce i w Czechach.

Fot: Istockphoto

Prawie każdy kraj ma własne zwyczaje wielkanocne. We Francji dzieci szukają jajek ukrytych w ogrodzie, w Holandii ukrywa się je przed nimi w zakamarkach domów. Niemieckim zwyczajem w Wielkanoc obdarowuje się przyjaciół zielonymi kraszankami. Szwedów pochłania bez reszty zabawa w toczenie jaj, a Grecy, na znak wiecznego pojednania, obdarowują nimi tureckich przyjaciół. Wyznawcy prawosławia barwią wielkanocne jajka na czerwono, tak jak to miało miejsce na początku chrześcijaństwa.

Widzimy więc, że tradycja chrześcijańska dopuszcza różnorodność obyczajów. Dlaczego więc nie mielibyśmy dodać do atmosfery naszych świąt jeszcze jednego radosnego elementu? Zwłaszcza że i u nas rozwinęła się zabawa bardzo zbliżona do tradycyjnego poszukiwania jajek. Co ciekawe, dzieciom w niektórych rodzinach pochodzących z Kujaw lub Pomorza nie jest obce szukanie wielkanocnego zajączka. Rano dzieci rozbiegają się po domu, szukając ukrytych upominków. Rodzice i starsze rodzeństwo, nie wierzące już w zabieganego od świtu zajączka, podkładającego prezenty, naprowadzają maluchy na właściwy trop, mówiąc: „oj, jak zajączkowi zimno!”, gdy kierunek poszukiwań jest błędny, a „cieplej, cieplej” i wreszcie „gorąco!”, kiedy prezent jest w zasięgu ręki. Wystarczy zastąpić tradycyjny podarek jajkiem z niespodzianką, aby zwyczaj przerodził się w egg hunting.

Fot: Istockphoto

Na Podlasiu, a także na Dolnym Śląsku w czasie Świąt Wielkanocnych dzieci bawią się w wybijanie jajek. Stukają się wzajemnie ugotowanymi jajkami, a wygrywa ten, kto pierwszy stłucze jajko przeciwnika, nie uszkadzając przy tym skorupki jajka trzymanego w ręku. Dzieci z Podlasia pasjami oddają się też wielkanocnemu toczeniu jajek z górki, którego zasady są identyczne jak brytyjskiego rolling egg, towarzyszącego egg huntingowi.

Egg hunting na niepogodę

Samo poszukiwanie ukrytych jajek jest wciągające, ale zabawę można przedłużyć i urozmaicić, np. dzieląc biorące w niej udział dzieci na drużyny. Po polowaniu na jajka niespodzianki każda z nich będzie miała za zadanie otworzyć je w taki sposób, aby połówki uległy jak najmniejszemu uszkodzeniu. Potem można składać zabawki znajdujące się wewnątrz jajek na czas, a kulkami zrobionymi ze sreberek rzucać na punkty do celu, np. do garnka lub kosza na pranie. Zamiast kulek można też użyć plastikowych kapsułek z Kinder Niespodzianek. Gdy zawiedzie pogoda, jajka można ukryć w domu. Jeśli zaprosimy dzieci sąsiadów, można wprowadzić regułę z szukaniem na czas. Wtedy każda z osób będzie miała np. minutę na poszukiwania. Kolejne polowania poszczególnych uczestników pozwolą uniknąć przepychanek i kłótni o jedno jajko, odkryte zbiorowo.

Szukanie jajek to idea, którą można też dostosowywać do warunków terenowych, pogody, sytuacji. Tak się składa, i to wcale nierzadko, że np. w poniedziałek, kiedy po wyschnięciu po dyngusie można by wziąć udział w szukaniu jajek niespodzianek, niespodziankę robi pogoda, i w lany poniedziałek leje. Jak tu hasać po chaszczach w poszukiwaniu ukrytych owalnych pyszności, skoro schowki rozmyła ulewa? Na szczęście przygotowanie gry planszowej „Egg hunting na niepogodę” jest bardzo proste. Potrzebne będą: prostokątny kawałek tektury, 20 niewielkich jajek wyciętych ze sztywnego papieru i oklejonych papierem kolorowym, cztery prostokątne koszyki zrobione z pudełek po zapałkach z doklejonymi uchwytami – wygiętymi w pałąk paskami papieru – i kostka do gry. Na planszy rysujemy przypominający labirynt tor polowania z kółek odrysowanych np. od 5-złotowej monety. Przed każdą grą na różnych dowolnych polach kładziemy wycięte jajka. Każdy z uczestników gry rzuca kostką i posuwa się do przodu o wyrzuconą liczbę pól. Jeśli stanie na jajku, wrzuca je do koszyka. Po dojściu do końca można wracać do początku gry (jeżeli jest po co). Zabawa kończy się w momencie, kiedy na planszy nie ma ani jednego jajka. Ale nawet jeśli pozostało jedno, toczy się dalej. Zwycięzca dostaje w nagrodę Kinder Niespodziankę Maxi.

Wielkanocnej pasji łowieckiej nie przeszkadzają nawet ciemności. Przeciwnie, mogą zainspirować do świetnej zabawy z dziećmi. Tym razem, poza jajkami niespodziankami, których będą szukać uczestnicy, niezbędne będą latarki i gęsty żywopłot. Wbrew pozorom, mimo roli żywopłotu, pomysł jest nowy, i nie był przez wieki testowany w Wielkiej Brytanii czy Francji. Jajka musi ktoś schować, wtykając je głęboko w żywopłot, np. za pomocą patyka lub czegoś, co ułatwi tę czynność. Dzieci, w wypadku tej zabawy raczej w wieku 7-10 lat niż przedszkolnym, będą musiały nie tylko odnaleźć jajka, świecąc latarką w gąszcz gałązek, ale i wydobyć je z ukrycia bez szwanku. Zwycięzcą zostaje osoba, której uda się znaleźć jajka niespodzianki mające nieuszkodzone delikatne opakowania. Choć to oczywiście nie opakowania są ważne, ale niespodziewana zawartość smakołyku.